Żeby mi się chciało tak, jak mi się nie chce...
Czy też macie tak, że treningi, diety itd. zaczynacie „od poniedziałku“ albo „od nowego miesiąca“? A w ogóle najlepiej byłoby, jakby miesiąc zaczynał się w poniedziałek.
Minął poniedziałek i co? Udało Wam się kolejne podejście ku zdrowemu życiu? Mamy dla Was „newsa“ – to (prawie) nigdy nie działa.
Prokrastynacja – to takie zjawisko, które śmiertelnie dźga naszą motywację. Zwana też zwlekaniem (z łac. procrastinatio – odroczenie, zwłoka) – tendencja, utożsamiana z odwlekaniem, opóźnianiem lub przekładaniem czegoś na później, ujawniająca się w różnych dziedzinach życia. Zazwyczaj wiąże się z przenoszeniem uwagi na inne cele. Na przykład kiedy powinniśmy skupić się na jednej czynności, chociażby nauce do egzaminu, okazuje się że jesteśmy sztraszliwie głodni i mamy pokój do pomalowania. Zgadnijcie, która czynność znajduje się wówczas na końcu listy „to dos“. Na szczęście da się z tym walczyć.
Podpowiemy Wam, jak pożegnać się z prokrastynacją i przywrócić motywację.
1. Ustal cel
Uwaga, nie wystarczy „schudnę do wakacji“. Cel musi być jasny i realny. Mierzcie siły na zamiary. Na przykład: do 1 lipca będę w stanie przebiec dystans 10 km bez przerwy na marsz. Dzięki takiemu zamysłowi będziecie mogli obrać konkretną strategię – np. Startując dziś dokładacie po 1 km co 1-2 tygodnie. Zaczynamy 5 km z zadyszką, a kończymy na dyszce w szczycie formy!
Celem może też być utrata wagi, jednak tu też musicie jasno ustalić plan i sposób jego realizacji.
2. Wyznacz sobie dni, kiedy Ci się nie chce
Każdemu się czasem nie chce. A niektórym nawet częściej. To jednak nie powód do zrezygnowania. Nic nie stanie się, jeśli odpuścicie sobie jeden, czy 2 treningi. Możecie też przyzwyczaić Wasze organizmy do jednego, stałego dnia odpoczynku, na przykład środy. Po połowie tygodnia każdemu przyda się relaks. A ustawiając sobie w głowie taki dzień, dajemy naszym organizmom chwilę wytchnienia i przyzwyczajamy je regeneracji.
3. Zaangażuj znajomych
Nie oznacza to, że od razu musicie biegać razem i umawiać się na każdy trening. Załóżmy na przykład, że spotykacie się co tydzień na wspólny trening i pomiary (także pomiary ciała). Element rywalizacji zawsze pomaga przezwyciężyć chwilową niemoc. Do tego warto założyć się chociażby o paczkę M&M'sów. Zakład to zakład i perspektywa wygranej jest zazwyczaj jednym z najsilniejszych bodźców.
Możecie także "spowiadać się" sobie. Z diety, ćwiczeń, czy przemierzonych kilometrów. Na pewno możecie oczekiwać wsparcie w sytuacjach krytycznych, pochwał za wyniki i ochrzanie kiedy się Wam należy.
4. Zapisuj postępy
Masz lodówkę? Głupie pytanie. Oczywiście, że masz! Potraktuj ją jako tablicę wyników. W każdej chwili, kiedy będziesz czuć, że są rzeczy ważniejsze, zobaczysz ile już ciężkiej pracy za Tobą i ze nie warto tego zaprzepaścić. Notuj tam każdy trening i każdą wpadkę (również żywieniową). Rachunek sumienia zrobi się sam.
5. Social media
Podobno pokazywanie siebie na siłowni lub w trakcie treningu to zaburzenie psychiczne. Ale mówią o tym amerykańscy naukowcy, więc nie jesteśmy pewni, czy im wierzyć. Mamy natomiast swoją teorię: dzielcie się wynikami i postanowieniami. Nawet nie wiecie, jak wiele osób będzie Wam kibicować, jeśli upublicznicie swoje cele! To jest niezwykle budujące. Poza tym głupio będzie takiego celu nie zrealizować, prawda?
Dodatkowo pomoże to Wam w podglądaniu na przykład swojego ciała. Publikując co jakiś czas swoją sylwetkę, zobaczycie postępy, a nic tak nie poprawia humoru, jak zdjęcie własnej metamorfozy (wiemy coś o tym).
Kiedy dopiero zaczynasz...
I kiedy osiągasz ważne cele
Co powiecie na dodanie do zdjęcia na Instagramie hashtagu: #nieleniesie - do dzieła!
Dyskusja